poniedziałek, 28 czerwca 2010

Fotorelacja - RZESZÓW


To to ja rozumiem...
Tak, świetnie zakończyła się szkoła, a wakacje jak najbardziej jeszcze lepiej się zaczęły. Mimo mojego przeziębienia nie mogłam sobie odpuścić kolejnego koncertu Stone Heart (zwłaszcza, że ten w Brzeszczach musieli odwołać, więc nie miałam okazji być na żywo z ich muzyką). Wyjazd tak naprawdę zaplanowałam bardzo dawno temu, kiedy to musiałam się uczyć i wszystko porządnie pozaliczać. Ale jak się okazało PKP & PKS to jedna wielka ściema, jeżdżąca jak chce i za ile chce więc nie miałam połączenia "na koncert" i "z koncertu", więc tak jak zwykle musiałam poszukać jakiejś osoby która by zdzierżyła moją osobę i przekimała itd. Dzięki "123frytki" (ziomuś nie wiem jak masz na imię, ale chyba kojarzę z twarzy bo później mi powiedział Krzysiu) tak więc dzięki niemu znalazł się Krzysiek, który to zaopiekował się mną jak należy. ;D Dostałam mega kolacje i mega śniadanie i w ogóle wszystko czego chciałam. Tak więc wczoraj pobudka 4:00, PKS 6:00, a w Rzeszowie byłam o 12:30, dzięki temu przeżyłam jakieś 4 poranki i śmierdzący PKS pasztetem. Jak tylko przyjechałam Krzysiek na mnie czekał i poszliśmy na miasto, następnie dołączyli Adaś (i jego zajebiste teksty) oraz Rafał, więc wszyscy razem ruszyliśmy na Rugby. I skąd ja to wiedziałam? Wiedziałam, że nie będzie tak pięknie, że albo chłopaki ze składów nie dojadą albo coś się rozwali. I zaczęło padać więc dupa z rugby, a szkoda, bo chciałam zobaczyć chłopaków w akcji ;D Ruszyliśmy na klub, składy coś tam ogarniały a my znaleźliśmy miejscówkę, siedzieliśmy i nic nie robiliśmy.
Zaczął się koncert. Generalnie na + cały gig i wyjazd. Zaczęło się dość niewinnie pod sceną, lecz na scenie ogień z dupy, czyli Snafu młoda ale za to pełna energii ekipa, polubiłam chłopaków na myspace, na żywo dali rade, czekam na płytę. ;) Kolejna ekipa z Warszawy Born Anew, nie byłam ich wielbicielką myspace mnie nie zachwycił, myślałam, że będę "zmuszona" do słuchania, a jednak na żywo bardzo mi się spodobali i według mnie na +, a do tego rozruszali publikę. Jak to bywa wisienka na torcie na samym końcu czyli moi faworyci Stone Heart. Bardzo lubię muzykę, którą tworzą, nawet zakupiłam pierwszą płytkę którą wydali bo nie posiadałam, mimo ich złej recenzji, która mi sprzedali jak się pytałam w jakiej cenie płytka. ;) Publikę rozjebały ich nuty, z resztą mnie też, lecz nie miałam odwagi wpieprzyć się w to wszystko pod sceną. Generalnie moje perełki mnie nie zawiodły, z resztą o czym my mówimy, czy kiedyś oni kogoś zawiedli? Do tego wszystkiego chciałam podziękować wszystkim poznanym ludziom, za gościnę i generalnie za śmiech. Do zobaczenia za tydzień (już nawet mniej) w Katowicach i oczywiście na innych gigach. A jak wracałam, wyładował mi się ipod i taki typ przede mną siedział takiej techniawy słuchał, że tylko w głowie nuciłam "będę brał Cię, w aucie, ehe" ;D
Co jeszcze od siebie?
Zostałam mega zainspirowana kolejny raz, do tego myśle, że na 50% jade na Fluff Fest i generalnie dziękuję tym popierdoleńcą.
A teraz linki do poszczególnych fotorelacji:


Do tego bonus ja zasmarkana i Krzysiek

2 komentarze: